niedziela, 3 maja 2015

Lata pszczoła koło czoła, czyli
wiosenne owady w naszym wykonaniu


Lecą ważki koło paszki,
Lata osa koło nosa.
Fruwa pszczoła koło czoła,
a biedronka dookoła!

    Jako że wiosna już pełna parą, to i my pokusiłyśmy się w końcu o zrobienie wiosennych żyjątek. Padło na te skrzydlate, a dokładnie to: biedronki, pszczoły i ważki.
    Tym razem postawiłyśmy na "pół-recykling" ;), stąd bazę do ich wykonania stanowiły nakrętki z butelek oraz patyczki po lodach. Do tego jednak, już nieco mniej ekologicznie, dodałyśmy: kawałki filcu [kropki, paski], skrawki czarnej pluszowej pianki [czułki], ruchome oczka i skrzydełka z jeszcze nieznanej Wikusi organzy. Następnie chwilę poczarowałyśmy klejem i gotowe ;)!
    A tak na poważnie, jeszcze przed tym naszym "czary-mary", "hokus pokus" pomalowałam drewniane patyczki, a kilka z czerwonych nakrętek dopieśćiłam, kreśląc na nich czarnym flamastrem odpowiednie [biedronkowe] wzory. Po tym, rzeczywiście, wystarczyło wszystkie elementy jedynie połączyć ze sobą za pomocą kleju czy dwustronnej taśmy klejącej. Koniec!
    A tak prezentowały się nasze wiosenne owady:

    Jako że nie mogłam się zdecydować na wybór tła, a i jedną nogą jestem już na wakacjach [oj, nie mogę się doczekać!], to dodaję drugą fotografię ;):

Plansze stanowiące tło pochodzą z serii Rysuję i dekoruję firmy Olejesiuk, o której na pewno jeszcze napiszę na blogu.

    Zadanie wydawałoby się bardzo proste, aczkolwiek wielkość [baaaaardzo mała] wszystkich części może sprawić problem nawet niejednemu dorosłemu, a co dopiero Maluchowi. Stwierdziłam jednak, że to odpowiedni moment na ćwiczenie precyzji i cierpliwości.
    Malutkiej najbardziej podobało się tworzenie biedronek, podczas którego ochoczo przyklejała poszczególne filcowe elementy i wybrane przez siebie różowe(!) oczy ;). Podopieczna pomagała mi również w wykonywaniu pszczółki [oczywiście najbardziej intrygujące okazały się skrzydełka z organzy, którą kupiłyśmy dzień wcześniej na wspólnym spacerze]. Tworzeniem ważki zaś nie była już kompletnie zainteresowana. Tak więc jest to całkowicie moja robocizna. Dopiero gotowy owad zrobił na Słodziaku wrażenie.
    Na koniec, muszę jednak przyznać, że tak jak się spodziewałam, ta zabawa sprawiła nam trochę problemów technicznych, a szczególnie mam tu na myśli poklejone opuszki palców, do których wszystko się przyklejało. Dodatkowo w końcowym efekcie ponownie powstały dzieła, które mogą raczej jedynie stanowić ozdobę, aniżeli typową zabawkę do zabawy. Jak już wiecie dla nas to duży minus.
    Podsumowując, za prosty pomysł i możliwość jego realizacji przy użyciu tanich i dobrze dostępnych materiałów dałybyśmy spokojnie 5 gwiazdek, jednak rozpadająca się konstrukcja obniża je do zaledwie 4., które właśnie w tym miejscu przyznajemy.

3 komentarze: