sobota, 22 kwietnia 2017

Umba, Bulba, Bam?!
Jeśli ktoś z Was w to nie wierzy, niech zobaczy sam!

    Dzisiaj chciałam Wam pokazać jedną z moich ulubionych prac plastyczno-technicznych, którą już wielokrotnie wykonywałam z moimi Podopiecznymi.
    Dlaczego ją tak lubię? Czemu tak często do niej wracam? To bardzo proste! Otóż:
- tworzący swoje małe dzieło Maluch ma niemal całkowitą dowolność dobrania elementów, a więc tym samym uczy się decydowania, które zapewniam Was, jest dla niego źródłem sporego zadowolenia [szczególnie potwierdzi to zdrowo rozwijający się dwulatek, jak i obcujący z nim jego Rodzice/opiekunowie] ;)
- Dziecko dobrze się bawi przy jednoczesnym ćwiczeniu małej motoryki,
- wytwór/efekt finalny, choć za każdym razem inny, to bez wątpienia satysfakcjonujący i ciekawy!

Podsumowując: 3 razy TAK dla stworków, potworków lub jak kto woli ufoludków, o których tu mowa.

Puli-Pulinka, Pikok, Serduszkwiat, Zębatek

    Pierwsze potworki robiłam kilka lat temu, jeszcze z dziewczynką, którą się wówczas opiekowałam. Do ich wykonania potrzebowałyśmy zaledwie pianki [tak, tej słynnej z Biedronki ;), ale w innych sklepach też ją spokojnie dostaniecie], ruchomych oczu i dobrego kleju/dwustronnej taśmy klejącej.
   W domu wycięłam z pianki poszczególne elementy, które następnie wystarczyło połączyć według własnego uznania. Ograniczały nas jedynie wyobraźnia oraz ilość przygotowanych materiałów ;).
    Najlepszy dowód na potwierdzenie świetności zabawy? Prośba Dziecka o więcej, która kilka dni później została spełniona. Tym razem przy użyciu pianki brokatowej.


    Nie tak dawno temu ufoludki wykonywałam również z moją obecną Podopieczną.

    Tym razem jednak miałyśmy konkretny pierwowzór ;). Motywem przewodnim były ufoludki z jednej z ulubionych piosenek Podopiecznej [Śpiewające Brzdące - Ufoludki na urlopie].


    Jak widać jednak poniżej, na ufoludkach z piosenki się nie skończyło. Pochłonięta dobrą zabawą Podopieczna wykonała dodatkowo kolejne, już całkowicie swoje potworki, a do kompletu, jak to sama określiła, "kanapkę".

    Co tu dużo pisać? Maluch zajęty i usatysfakcjonowany. Myślę, że Rodzice/opiekunowie też na tym skorzystają ;). Jak najbardziej polecam i przyznaję zabawie zasłużone 5 gwiazdek.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Urodziny już niebawem, gości zaprosimy zatem!


    W związku ze zbliżającymi się urodzinami (już 3.!) mojej Podopiecznej, Jej Rodzice poprosili nas, abyśmy wspólnie zrobiły zaproszenia na przyjęcie, które niebawem ma się odbyć z tej okazji. Jako że motyw przewodni całej imprezy był mi już znany, pozostało zabrać się do pracy i coś wymyślić.

    Jak wykonałyśmy zaproszenia? Od podstaw.
    Najpierw samodzielnie w domu przygotowałam bazę zaproszeń na kartkach A5. Co to znaczy? Wybrałam odpowiednie ilustracje, dopasowałam ich wielkość, "poskładałam" je w programie komputerowym, wypełniłam środek, tzw. część informacyjną, a na końcu wydrukowałam. Następnie zabrałam się za przygotowywanie elementów, którymi należało wykończyć nasze zaproszenia. Zależało mi, aby nadać im lekkiej trójwymiarowości i tak oto padło na przygotowanie poszczególnych rozmaitości (np. miękkich i ruchomych), które później Polcia przykleiła w wybranych miejscach.

    Pochwalę się Wam i napiszę, że Podopiecznej chyba spodobał się ogólny pomysł, bo podłapała go raz-dwa i równie szybko ozdobiła tytułowe strony zaproszeń. Bez większego tłumaczenia Mała intuicyjnie wiedziała, co robić i zabrała się do pracy. Każdy z bohaterów ulubionej bajki Polci otrzymał odpowiednie ubranko z filcu oraz zestaw wybranych dodatków. Myślę, że wszystko jest dobrze widoczne na zdjęciach.
    Na samym końcu Podopieczna ozdobiła zaproszenia wewnątrz przyklejając według własnego uznania tematyczne naklejki. Gotowe!

    Z tego co mi wiadomo, kilka zaproszeń zostało już rozdanych.
    A teraz powiedzcie mi tak szczerze, czy gdyby ktoś Was uraczył takim urodzinowym zaproszeniem, przyjęlibyście go i z chęcią pojawili się na przyjęciu :)??