Choć osobiście nie należę do fanów Minionków, to muszę przyznać, że ich twórcom udało się osiągnąć zamierzony cel i rozkochać w tych żółtych, rubasznych stworkach tysiące Dzieciaków ;). Odkładając jednakże moje prywatne preferencje na bok, jako że szał na Minionki ogarnął i Podopieczną [aktualnie interesuje ją raczej tylko ich wygląd, nie sama w sobie bajka], postanowiłyśmy zrobić i nasze cudaki. Pomysł na ich wykonanie zaczerpnęłam od blogerki, na której bloga serdecznie zapraszam -> pedagogpisze, zaś za konkretne modele, na których się wzorowałam, posłużyły mi figurki z McDonalds'a.
Potrzebne materiały [żółte opakowania z jajek Kinder, ruchome oczy, samoprzylepny papier kolorowy, folia piankowa, dwustronna taśma klejąca oraz dodatki typu wydrukowany obrazek gitary, guzik, włosie z połamanego pędzelka] najpierw odpowiednio przygotowałam [wycięłam, przycięłam ;), podkleiłam taśmą itp.]. Następnie zaniosłam je do Wikusi i wystarczyło, że poskładamy z nich w całość nasze Minionki. Czyniłyśmy to oczywiście patrząc na plastikowe pierwowzory. I tak oto powstało nam kilku Stuartów oraz jeden Bob.
Wikusi bardzo się spodobały zarówno same zabawki, jak i proces ich powstawania. Na tyle, że gdy tylko do Jej McDonalds'owej kolekcji dołączył kolejny Minionek, również i jego skopiowałyśmy:
Bez wątpienia za te proste w przygotowaniu i wykonaniu prace techniczne dajemy zasłużone 5 gwiazdek. Nie dość, że kinderkowe Minionki w końcowym efekcie niezmiernie cieszą oko, to później jeszcze dłuuuuuuugo można się nimi bawić [nasze egzemplarze po kilkunastu dniach eksploatacji są już co prawda nieco poprzebierane, porozbierane i poniszczone, ale zabawy naprawdę było co niemiara ;)]. Polecamy!