niedziela, 10 maja 2015

Fruwają motyle nad łąką, kiedy na niebie świeci słonko


    Co prawda, dziś pogoda w Krakowie nie rozpieszcza, ale to dobry moment, żeby zwolnić, a w tej wolnej chwili pokazać Wam naszą kolejną pracę plastyczno-techniczną.
    Jak widać u nas nadal tematycznie. Do grona poprzednich owadów dołączyły bowiem urocze motyle.
    Aby je wykonać potrzebowałyśmy: szablony motyli [o różnych kształtach], kolorowe pomponiki, druciki kreatywne, ruchome oczy, farbki i pędzle oraz taśmę dwustronną do połączenia elementów.
    Najpierw wraz z Podopieczną wzięłyśmy w ręce pędzle oraz farby i nadałyśmy naszym skrzydlatym owadom trochę barwy ;). Tym razem używałyśmy akwarelek, których wysychanie trwało dosłownie minutkę, może dwie. Tyle co posprzątałam po malowaniu i już mogłyśmy przechodzić do kolejnych czynności związanych z tworzeniem owadów.
    Z pośród przyniesionych materiałów Wikusia wybrała sobie te, z których chciała zrobić tułowia i czułki motyli. A dokładnie to jednego(!) motyla, bo prawdę mówiąc wówczas skupiła się już tylko na tym najważniejszym - swoim fioletowym ;). Po wybraniu [oczywiście także ;)] fioletowych akcesoriów wystarczyło było je przymocować. Na środku motyli przykleiłam pionowo po pasku dwustronnej taśmy klejącej [o szerokości około 1 cm] i ściągnęłam z niej folię ochronną. Podopieczna, widząc jak powstawał pierwszy [mój] motylek, w podobny sposób postanowiła przymocować dodatkowe elementy do swojej sztuki.
    A tak się prezentują gotowe skrzydlate stworzonka:

Od lewej: fioletowy motylek Wikusi, wspólnie wykonana "Rusałka" i na końcu mój pastelowy.

    Z całą szczerością mogę przyznać, że Podopiecznej bardzo podobała się ta zabawa plastyczno-techniczna. Wykonywanie motyli wciągnęło ją bez reszty, na co dowodem może być fakt, iż po zrobieniu trzech sztuk "domagała się" o jeszcze ;). Dodatkowym plusem [i to bardzo dużym!] jest również to, że gotowymi owadami mogłyśmy się później spokojnie bawić, fruwając (z) nimi tam i z powrotem po całym mieszkaniu. "Rozlatywały" się dopiero po dłuższym czasie szaleństw, a i ich ewentualna naprawa nie stanowiła żadnego problemu ;).
    Dając zasłużone 5 pełnych gwiazdek, polecamy do wykonania we własnym domu!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz