piątek, 28 lutego 2014

Zrób to sam: Kolorowanka wielokrotnego użytku


    Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić jednym z ciekawych pomysłów na środek dydaktyczny, który osobiście i z powodzeniem stosuję w pracy z Maluszkami. Jest dziecinnie prosty do wykonania, prawie nic nie kosztuje, a dostarcza radości i zabawy na długie chwile.
    Otóż moja mała Podopieczna bardzo lubi wszelkiego rodzaju aktywności plastyczne. Uwielbia tworzyć, lepić, kleić, malować, rysować i kolorować. Jako że jednak większość obrazków [nawet tych z książeczek typu: 200 lub 500 malowanek] jest już w jakimś stopniu "pomazanych", wpadłam na pomysł, aby wykonać [specjalnie dla Niej!] kolorowankę... ale nie taką zwykłą, tylko wielokrotnego użytku!

    Zastanawiacie się, jak ją zrobić? To bardzo łatwe! Wystarczy zastosować się do kilku kroków:
1) Wydrukuj interesujący obrazek [kolorowankę, rysunek, czarno-biały lub w kolorze].
2) Zalaminuj go [oczywiście nie musisz mieć drogiej laminiarki ;). Skorzystaj z usług punktu ksero/druk. Laminowanie jednej kartki A4 to koszt około 2-3zł].
3) Maluj po gotowej kolorowance pisakami suchościeralnymi(!), np. takimi do tablic magnetycznych.
4) Zetrzyj powstałe bohomazy i większe dzieła. Do tego celu użyj gąbeczki, suchej, miękkiej szmatki, mokrej chusteczki dla Dzieci lub zwykłego wacika kosmetycznego [naszym zdaniem ten ostatni jest najlepszy].
5) Wróć do punktu 3., czyli baw/bawcie się od nowa!

    Na sam początek przygotowałam dla Małej dwie dwustronne kolorowanki wielokrotnego użytku.
Pierwsza z bohaterami Kliniki dla Pluszaków - ulubionej ostatnio bajeczki Podopiecznej.
Druga zaś to morskie głębiny [strona A z mieszkańcami wód, strona B bez żadnych zwierzątek].

    Podopiecznej, na szczęście [uff!], spodobały się kolorowanki wykonane przez ciocię. Od razu chętnie po nich pacała pisakami [oprócz widocznych na zdjęciu, posiadamy jeszcze takie z Ikei].


    Aby Wam jednak udowodnić, że to rzeczywiście działa, podczas jednej z przerw nagrałam krótki filmik instruktażowy ;). Nie jest on co prawda najlepszej jakości [aparat trzymałam w jednej ręce, więc trochę buja, zresztą jak to na morzu bywa;)], ale chyba wszystko widać.
    Planszę wyczyściłam wyschniętą chusteczką dla Dzieci [owszem, sprawdza się, ale moim zdaniem, nie tak dobrze jak zwykły wacik].
    Miłego oglądania i dłuuuugich, radosnych chwil wspólnej zabawy z Maluszkami!

6 komentarzy:

  1. Niekoniecznie trzeba laminować, wystarczy zwykła ofertówka albo koszulka. Stosuję to w pracy z przedszkolakami i polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o ofertówce nie pomyślałam (też fajny pomysł, bo "wnętrze" można wymieniać).

      A jak się sprawdza folijka/koszulka? Nie jest zbyt miękka, mnąca?
      Z mojego doświadczenia mogę jedynie powiedzieć, że zalaminowany dokument sprawdza się doskonale, bo jest twardy/sztywny (o przesuwaniu "wypełnienia" i niewygodzie korzystania - nie ma więc mowy ;)).

      Dziękuję za odwiedziny i komentarz.

      Usuń
    2. Zwykła koszulka jest najtańszą i najgorszą opcją. Wszystko zależy jak ta koszulka jest. Najlepiej gdy jest gładka i wykonana z trochę grubszej folii. Ja korzystam z ofertówek i bardzo sobie chwalę ten sposób. Nic się nie przesuwa i łatwo zmazuje. Kiedyś miałam problem ze zmazaniem z zalaminowanej karty mazaka, dlatego wolę ofertówki. No i tak jak napisałaś wnętrze można wymieniać i muszę to robić dość często, bo karty pracy nam się nudzą :)

      Usuń
  2. Ja generalnie odkąd zaczęły się pojawiać takie gotowe kolorowanki ścieralne byłam zachwycona i żałowałam tak bardzo, że nie było podobnych w czasach mojego dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... wydawało mi się, że jesteśmy z podobnej epoki ;), a ja pamiętam takie zestawy. Choć to może rzeczywiście były same tablice z pisakami, a nie gotowe kolorowanki?

      Ja opisaną w poście metodę poznałam, gdy miałam dokładnie 8 lat. Tata koleżanki z klasy zrobił jej bowiem w ten sposób tabliczkę mnożenia, ale bez wyników. Koleżanka ćwiczyła/utrwalała mnożenie, na planszy wpisywała wyniki, Rodzice sprawdzali, zmazywali i od nowa.
      Już wtedy wpadłam na (wówczas moim zdaniem) genialny pomysł ;) i poprosiłam mojego tatę, aby u Pana K. zalaminował mi kolorowankę (Pan K. - tata koleżanki - miał maszynę, a ja sama wstydziłam się poprosić :D).

      Usuń
  3. też wpadłam na ten pomysł, dlatego tutaj trafiłam :)
    nie mam laminarki, więc nie byłam pewna czy z tych folii da się ścierać suchościeralne mazaki.
    Dzięki za potwierdzenie. Będę polować na laminarkę w przyzwoitej cenie :)

    OdpowiedzUsuń