Tak, wiem, wiem. No, doskonale zdaję sobie sprawę ;)...
Schyłek jesieni już, zima tuż tuż, wszędzie pełno świątecznych dekoracji, a na moim blogu, jak zwykle, opóźnienia.
Nie chce po raz kolejny się usprawiedliwiać standardowym brakiem czasu, ale cóż zrobić, skoro to po prostu fakt, a nie zwykła wymówka? U mnie w ciągu dalszym mało wolnych chwil, które mogłabym w pełni poświęcić na hobby. Ba! Niekiedy wieczorami nie pamiętam już, jak się nazywam, więc tym bardziej nie biorę się nawet za klecenie "blogowych" zdań. Żadne sensowne raczej by nie wyszło ;).
Ale dobra! Koniec już tej prywaty. Może następne posty uda mi się opublikować wcześniej niż za miesiąc, a tym samym uniknąć przy okazji znanego już kajającego wstępu ;).
Zgodnie z tytułem wpisu, dziś chciałam Wam pokazać jedną z jesiennych prac plastycznych, jakie udało mi się wykonać z Podopieczną. Podkreślam "UDAŁO", bo niestety, muszę przyznać, że ostatnio w naszym repertuarze jest ich co raz mniej.
A dlaczego? A, no bo Słodziak od niedawna nie ma na nic czasu [nawet na posiłki czy spacery] ;). Ciąąąąąąągle jest bowiem zajęty dobrowolną zabawą tematyczną ;) i kwitowaniem wszystkiego popularnym "NIE" ;).
Do przygotowania jesiennego drzewka nijak się wcześniej nie przygotowywałyśmy. To był tak zwany spontan. U Malutkiej zostało bowiem kilka jesiennych naklejek, a pod ręką zawsze mamy kolorowe kartki papieru. Wystarczyło te materiały ze sobą zmiksować ;).
Jak wyglądał sam proces tworzenia obrazka? Kilkakrotnie, na różnych kolorowych kartkach odrysowałam rączki Wikusi, a powstałe kształty następnie wycięłam. Z brązowego papieru wycięłam również pień drzewa. Później przygotowane elementy przykleiłyśmy na czystej kartce formatu A4 i jesiennie udekorowałyśmy powstałe drzewko.
Kilka minut i gotowe, a efekt całkiem przyjemny dla oka. Obrazek oczywiście zawisł na lodówce i przez całą jesień zdobił kuchnię Pracodawców :).
W krótkim podsumowaniu, pracy plastycznej przyznajemy zasłużone 4 gwiazdki.
A dlaczego tylko 4? Można ją szybko wykonać, a efekt pracy jest ciekawy. Niestety, nie aż na tyle, żeby wywołać wielkie WoW. Mnie się podobało, ale właśnie tego WoW zabrakło w reakcji mojej Podopiecznej. Ot, kolejny ciekawy obrazek, który wykonałyśmy, wystawiłyśmy w kuchennej galerii i to by było na tyle :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz