sobota, 28 grudnia 2013

Puzzle, puzzelki, ja wszystkie was kafelki...
układać chcę!


    Układanie puzzli to przyjemność, która niesie za sobą mnóstwo korzyści:
- rozwija uwagę, koncentrację, spostrzegawczość, pamięć oraz logiczne myślenie,
- doskonali procesy syntezy [scalanie] i analizy [rozkład na elementy] wzrokowej,
- wpływa na rozwój kreatywności oraz wyobraźni [również przestrzennej],
- pozwala na ćwiczenie sprawności/chwytności palców, kształtuje precyzję ruchów,
- uczy wytrwałości i cierpliwości,
- relaksuje i wycisza [Sprawdzone! To dobra aktywność tuż przed południową drzemką!]

   Dlatego też dziś kilka słów o puzzlach dla najmłodszych, tzn. o tym, co i jak można wykorzystać w pracy z Maluszkami, co mogę śmiało polecić, co się sprawdza, a co raczej nie.


    Na pierwszy rzut Puzzle Trefl z serii Baby.
    Puzzle są bardzo dobrej jakości. Poszczególne elementy są duże, lekkie, odpowiednio twarde i odpowiednio grube [4mm]. To bardzo ważne, gdyż dzięki temu Maluszkom łatwiej nimi operować, podczas składania nie "uciekają" [nawet na dywanie!], a złożone naprawdę (!) dobrze się trzymają.
    Puzzle posiadają kilka wzorów. My korzystamy z tych ze zwierzątkami gospodarstwa domowego. Wybrałam je na pierwszy raz ze względu na prosty układ złożenia poszczególnych modeli [kaczka - 2 elementy w pionie, baranek - 3 elem. w poziomie, krówka i świnka - 4 elem. w układzie 2 na 2].
    Co ciekawe, na opakowaniu jest oznakowanie, że zabawka nadaje się dla dzieci powyżej 2 lat. Nic bardziej mylnego. Malutka zaczęła eksperymentować z opisywanymi puzzlami na samym początku naszej wspólnej przygody, kiedy miała jakieś 14 miesięcy, no może z hakiem. W bardzo szybkim czasie nauczyła się je sama składać, czym i mnie i Rodziców bardzo pozytywnie zaskoczyła.     Puzzelki wstępnie były raczej po to, żeby Podopieczna się z nimi zaznajomiła. Jaką miłą niespodzianką było, gdy w pewnym momencie siedząc tuż obok mnie i swojej mamy, ot tak po prostu, bez większego wysiłku, raptem po kilku zabawach, złożyła najtrudniejszą świnkę :)!
    Cena puzzli waha się od 20 do 30zł. Są niej warte.



    Kolejne to bardzo podobne puzzle tej samej firmy sygnowane nazwą Moje pierwsze puzzle .
  Puzzle, tak samo jak poprzednie, to kilka układanek [2-, 3-, 4- i 5- elementowych] przedstawiających zwierzęta gospodarstwa domowego, które dodatkowo można wkomponować w uprzednio złożony wiejski krajobraz [zadanie trudne; dla Rodzica, lub starszego Dziecka].
    Niestety, jakości tych elementów nie mogę już tak zachwalać. Są dużo cieńsze, przez co kiepsko się ze sobą łączą [składanie jest możliwe tylko na twardych, równych powierzchniach], a złożone słabo się trzymają. W szczególności nie polecam zbuntowanym 2-latkom, irytacja gwarantowana. No, chyba że ktoś ma akurat w zamyśle ćwiczenie cierpliwości ;).
    Układankę kupiłam na promocji za około 16zł. Jakość raczej idzie w parze z ceną. Nie twierdzę, że są złe, bo nie, ale dla Najmłodszych można znaleźć lepsze propozycje.



   Puzzle piankowe , bezpieczne, grube i miękkie, pozwalające na dziecięce eksperymentowanie.
  Pierwsze z puzzli piankowych to zwykła kilkuelementowa układanka. Malutka w swoich zabawkowych zasobach posiada akurat takie 24-elementowe z Kubusiem Puchatkiem.
    Nasza zabawa z nimi polega na:
- opisywaniu tego, co się znajduje na obrazku lub poszczególnych elementach,
- dostrzeganiu/wyszukiwaniu konkretnych, np. postaci, części ciała, ubrania,
- dowolnym łączeniu elementów przez Podopieczną [budowa poszczególnych kafelków na to pozwala],
- dokańczaniu układania obrazka przez Malutką. Początkowo składam prawie całe puzzle, pozostawiając lukę w kilku miejscach [zaczynałam od jednej, teraz są to najczęściej trzy]. Następnie Malutka musi je zapełnić odpowiednimi puzzelkami.



    Kolejne puzzle piankowe to kwadratowe elementy, które można dowolnie ze sobą łączyć. Niektóre z nich posiadają jeszcze w środku dodatkowe, wyciągane części.
    Z Malutką jeszcze nie bawiłyśmy się tego rodzaju zabawką, za to z poprzednim Podopiecznym, a i owszem! I to jak! Z piankowej układanki z dinozaurami tworzyliśmy, co nam tylko przychodziło do głowy: klatki dla maskotek, kojce dla pluszaków, różnego rodzaju pudełka, bloki, piętrowe domki, a nawet garnki i piekarniki!



    Kilkuelementowe puzzle drewniane , przypominające już zwykłe klasyczne puzzle, jednak posiadające elementy większych rozmiarów [idealne dla malutkich rączek].
    Dzięki materiałowi, z jakiego są wykonane, są twarde, stabilne i odporne na targanie.
    Nasza zabawa z tego rodzaju układanką polega głównie na eksperymentowaniu Malutkiej oraz na wypełnianiu przez Podopieczną luk w prawie złożonym obrazku [tak jak w puzzlach piankowych].



    I na koniec klasyczne tekturowe puzzle w pudełkach lub w tekturowej ramce.
   Ilość elementów, do wyboru, do koloru: 9, 12, 15, 24, 30 i więcej.
   Wielkość poszczególnych elementów jest różnorodna. W sklepach można znaleźć puzzelki zarówno w rozmiarze mini, naprawdę malutkie [dla Maluszków za małe], jak i maxi [w sam raz!].
   Jako że układanka wykonana jest z tektury średniej grubości trzeba wziąć pod uwagę, że puzzle narażone są na działanie różnych czynników, m.in. zębów, wilgoci [czyt. śliny lub wody], a także kredek, czy pisaków ;). Sposób użytkowania, tak jak uprzednio opisane.



    A czy Wy bawicie się puzzlami ze swoimi Maluszkami? Kiedy zaczęłyście/zaczęliście i w jaki sposób to robicie? Czy któreś z dostępnych na rynku układanek preferujecie? Chętnie się dowiem!

Święta, święta i po świętach
Choinka z papieru wycięta

    Mimo że święta już za nami, choinki nadal ozdabiają domy. U Malutkiej jest ich nawet kilka. Jedną - papierową - zrobiłyśmy w poniedziałek, ale nie było jeszcze okazji, aby się nią pochwalić. Nadrabiam więc teraz, a może następny post [w końcu] będzie dotyczyć innej [innej niż "plastyczna"] tematyki [oby!].

    Do Malutkiej przyniosłam gotowy szablon choinki [składający się z pnia i 5 poszczególnych części, każda z nich została przeze mnie także uprzednio ponacinana], różnorodne kolorowe guziki, cekiny, błyszczące konfetti oraz papierowe, własnoręcznie zrobione, naklejki gwiazdy i prezentów.
    Pierwszym zadaniem Malutkiej było złożenie drzewka w całość. Podopieczna naklejała kolejne części na kartkę techniczną w kolorze niebieskim. Muszę dodać, że byłam pod dużym wrażeniem, widząc, jak sobie z tym dobrze radzi. Wystarczyło, abym tylko raz ją nakierowała, że kolejne [mniejsze] elementy muszą być nieco wyżej od poprzednich. To takie budujące, zdać sobie sprawę, że to też dzięki takim naszym regularnym zabawom Maluszek zdobywa coraz więcej umiejętności/nabiera wprawy :)!
    Kiedy choinka była już "gotowa", trzeba było ją ozdobić. To był najlepszy moment tworzenia pracy. Malutka ochoczo przyklejała NA drzewko kolejne guziki, tak że nawet ciocia zapragnęła dołączyć [aby jednak nie odbierać Dzieciu frajdy, przykleiłam tylko jeden maleńki guziczek i musiało mi to wystarczyć ;)]. Ubieranie papierowej choinki zwieńczyło naklejenie gwiazdy na czubku.
    Następnie zajęłyśmy się przyklejaniem prezentów POD drzewkiem [w tym miejscu muszę napisać, że podczas tworzenia tej pracy plastycznej uczyłyśmy się/powtarzałyśmy/utrwalałyśmy także pojęcia: NAD, NA, POD, OBOK , które od jakiegoś czasu pojawiają się w naszych pozostałych zabawach].
    Na samym końcu przykleiłyśmy na kartce kilka ozdobnych płatków śniegu.


    Ocena Podopiecznej:

niedziela, 22 grudnia 2013

Zima, zima, zima, (Nie) pada, (nie) pada śnieg ;)

    Choć za oknem śniegu brak, nam bez problemu udało się zrobić pierwszego tej zimy bałwanka. Co prawda z papieru, bo z papieru, ale i tak się liczy ;)!
    Pomysł na tę pracę plastyczną zaczerpnęłam ze świetnej książki 365 rzeczy do zrobienia. Pomysłowe prace plastyczne [autor: Fiona Watt], którą z czystym sumieniem mogę wszystkim polecić. W skrócie: Wiele świetnych pomysłów przedstawionych w formie ciekawych ilustracji.

    Aby wykonać naszego zimowego gościa, musiałam najpierw wyciąć 2 koła z białej kartki technicznej: duże [ciało bałwanka] i małe [jego głowa]. W dużym kole zrobiłam dodatkowe nacięcie do połowy wzdłuż średnicy, tak bym mogła je następnie złożyć w stożek.
    Moja Podopieczna najpierw naklejała wybrane przez siebie guziki [dać wybór to podstawa ;)!] na ciało bałwanka. Po chwili zajęłyśmy się tworzeniem buzi. Pierwszy został przyklejony malutkimi rączkami marchewkowy nos [wydrukowany rysunek marchewki] i to był nasz punkt odniesienia. Po tym ciocia nakleiła pierwsze oko, a Malutka drugie. Co prawda, początkowo miały nimi być czarne guziczki, ale ruchome oczy nie mają sobie równych [przynajmniej w opinii Małej ;)]. Czerwoną kredką dorysowałam bałwankowi uśmiech.
    Części bałwanka zostały ze sobą połączone, ale nadal mu czegoś brakowało ;) No tak! Był przecież nieubrany! Szybko to zmieniłyśmy. Mała ponownie mogła samodzielnie zadecydować, jakie nakrycie głowy przywdzieje nasz zimowy gość. Padło na czarny melonik. Na koniec opatuliłyśmy bałwanka czerwonym szaliczkiem [kawałek materiału z dziecięcej rękawiczki, która ostała się w ciocinych zasobach jeszcze po egzaminie z techniki na studiach ;)].
    Malutka bardzo chętnie współpracowała przy tworzeniu pracy, a po przyjściu Mamy nie zapomniała się nią pochwalić. Stąd, bez wahania, dajemy 5 gwiazdek! [Zdjęcie ulepszone przez google]


    Ocena w opinii mojej Małej Szefowej: