wtorek, 26 maja 2015

Dziecię trochę poszalało - aż 3 serduszka Mamie dało ;)!



Dużo Mamie mówić miałam,
lecz gdy biegłam zapomniałam.
Więc Mamusiu nadstaw uszka
i zapytaj się serduszka.
Niech Ci powie jego bicie,
że ja kocham Cię nad życie!

Wszystkim Mamom ślemy najlepsze życzenia z okazji Waszego święta!

Autor tematu: Wikusia, Pomysł: Ciocia Kasia i Wujek Google, Wykonanie: Ciocia Kasia i Wikusia

niedziela, 17 maja 2015

Bezpłatne warsztaty dla Mamy i Taty


    Dziś po raz kolejny serwuje Wam garść informacji na temat ciekawych [bezpłatnych!] warsztatów dla Rodziców i Opiekunów, które będą się niebawem odbywać w różnych zakątkach Polski. Może akurat znajdziecie wśród tego spisu coś dla siebie?
    Zaczynając od tych, które odbywają się najwcześniej:



Planeta-Dziecko

Cykl bezpłatnych spotkań dla przyszłych i obecnych Rodziców.
Miejsce: Piotrków Trybunalski, Ostrów Wielkopolski, Opole, Radom, Kielce
Czas: maj 2015, termin zależny od wyboru miasta, godz. rozpoczęcia 16:40
Prowadzący: specjaliści z zakresu pielęgnacji i rozwoju dziecka oraz dietetycy
Koszt: bezpłatnie

Szczegółowe informacje i zapisy na -> oficjalnej stronie.






Bezpieczny Maluch

Warsztaty mające na celu edukację z zakresu bezpieczeństwa i zdrowego rozwoju Dziecka. Tym razem głównie przeznaczone dla przyszłych Rodziców.
Miejsce: Szpital Ujastek, ul. Ujastek 3 Kraków
Czas: sobota 23 maja 2015 r.; godz. 11:00-14:30
Prowadząca: ratownik medyczny Kampanii Bezpieczny Maluch
Koszt: bezpłatnie

Dodatkowe info: warsztaty mają się również odbyć w późniejszych terminach w innych zakątkach Polski. Sprawdźcie koniecznie, czy będą gościć i u Was.

Szczegółowe informacje i zapisy na -> oficjalnej stronie kampanii.






Świadoma Mama

Spotkania dla obecnych i przyszłych Rodziców, podzielone na część teoretyczną [prelekcje specjalistów] i praktyczną.
Miejsce: Muzeum Lotnictwa Polskiego, Kraków
Czas: 28 maja 2015 r., godz. 11:00-15:00 [dla Rodziców i Opiekunów Dzieci do lat 3.] oraz 16:00-20:00 [dla przyszłych Rodziców]
Prowadzący: p. Karina Kunkiewicz, aktorka, prywatnie mama
Koszt: bezpłatnie

Dodatkowe info: warsztaty mają się również odbyć w innych terminach w różnych miastach, m.in Rzeszowie, Gdańsku, Olsztynie, Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu, Katowicach, Sosnowcu i wielu, wielu innych. Sprawdźcie, czy także i u Was!

Szczegółowe informacje i zapisy na -> stronie internetowej Świadomej Mamy.



niedziela, 10 maja 2015

Fruwają motyle nad łąką, kiedy na niebie świeci słonko


    Co prawda, dziś pogoda w Krakowie nie rozpieszcza, ale to dobry moment, żeby zwolnić, a w tej wolnej chwili pokazać Wam naszą kolejną pracę plastyczno-techniczną.
    Jak widać u nas nadal tematycznie. Do grona poprzednich owadów dołączyły bowiem urocze motyle.
    Aby je wykonać potrzebowałyśmy: szablony motyli [o różnych kształtach], kolorowe pomponiki, druciki kreatywne, ruchome oczy, farbki i pędzle oraz taśmę dwustronną do połączenia elementów.
    Najpierw wraz z Podopieczną wzięłyśmy w ręce pędzle oraz farby i nadałyśmy naszym skrzydlatym owadom trochę barwy ;). Tym razem używałyśmy akwarelek, których wysychanie trwało dosłownie minutkę, może dwie. Tyle co posprzątałam po malowaniu i już mogłyśmy przechodzić do kolejnych czynności związanych z tworzeniem owadów.
    Z pośród przyniesionych materiałów Wikusia wybrała sobie te, z których chciała zrobić tułowia i czułki motyli. A dokładnie to jednego(!) motyla, bo prawdę mówiąc wówczas skupiła się już tylko na tym najważniejszym - swoim fioletowym ;). Po wybraniu [oczywiście także ;)] fioletowych akcesoriów wystarczyło było je przymocować. Na środku motyli przykleiłam pionowo po pasku dwustronnej taśmy klejącej [o szerokości około 1 cm] i ściągnęłam z niej folię ochronną. Podopieczna, widząc jak powstawał pierwszy [mój] motylek, w podobny sposób postanowiła przymocować dodatkowe elementy do swojej sztuki.
    A tak się prezentują gotowe skrzydlate stworzonka:

Od lewej: fioletowy motylek Wikusi, wspólnie wykonana "Rusałka" i na końcu mój pastelowy.

    Z całą szczerością mogę przyznać, że Podopiecznej bardzo podobała się ta zabawa plastyczno-techniczna. Wykonywanie motyli wciągnęło ją bez reszty, na co dowodem może być fakt, iż po zrobieniu trzech sztuk "domagała się" o jeszcze ;). Dodatkowym plusem [i to bardzo dużym!] jest również to, że gotowymi owadami mogłyśmy się później spokojnie bawić, fruwając (z) nimi tam i z powrotem po całym mieszkaniu. "Rozlatywały" się dopiero po dłuższym czasie szaleństw, a i ich ewentualna naprawa nie stanowiła żadnego problemu ;).
    Dając zasłużone 5 pełnych gwiazdek, polecamy do wykonania we własnym domu!





niedziela, 3 maja 2015

Lata pszczoła koło czoła, czyli
wiosenne owady w naszym wykonaniu


Lecą ważki koło paszki,
Lata osa koło nosa.
Fruwa pszczoła koło czoła,
a biedronka dookoła!

    Jako że wiosna już pełna parą, to i my pokusiłyśmy się w końcu o zrobienie wiosennych żyjątek. Padło na te skrzydlate, a dokładnie to: biedronki, pszczoły i ważki.
    Tym razem postawiłyśmy na "pół-recykling" ;), stąd bazę do ich wykonania stanowiły nakrętki z butelek oraz patyczki po lodach. Do tego jednak, już nieco mniej ekologicznie, dodałyśmy: kawałki filcu [kropki, paski], skrawki czarnej pluszowej pianki [czułki], ruchome oczka i skrzydełka z jeszcze nieznanej Wikusi organzy. Następnie chwilę poczarowałyśmy klejem i gotowe ;)!
    A tak na poważnie, jeszcze przed tym naszym "czary-mary", "hokus pokus" pomalowałam drewniane patyczki, a kilka z czerwonych nakrętek dopieśćiłam, kreśląc na nich czarnym flamastrem odpowiednie [biedronkowe] wzory. Po tym, rzeczywiście, wystarczyło wszystkie elementy jedynie połączyć ze sobą za pomocą kleju czy dwustronnej taśmy klejącej. Koniec!
    A tak prezentowały się nasze wiosenne owady:

    Jako że nie mogłam się zdecydować na wybór tła, a i jedną nogą jestem już na wakacjach [oj, nie mogę się doczekać!], to dodaję drugą fotografię ;):

Plansze stanowiące tło pochodzą z serii Rysuję i dekoruję firmy Olejesiuk, o której na pewno jeszcze napiszę na blogu.

    Zadanie wydawałoby się bardzo proste, aczkolwiek wielkość [baaaaardzo mała] wszystkich części może sprawić problem nawet niejednemu dorosłemu, a co dopiero Maluchowi. Stwierdziłam jednak, że to odpowiedni moment na ćwiczenie precyzji i cierpliwości.
    Malutkiej najbardziej podobało się tworzenie biedronek, podczas którego ochoczo przyklejała poszczególne filcowe elementy i wybrane przez siebie różowe(!) oczy ;). Podopieczna pomagała mi również w wykonywaniu pszczółki [oczywiście najbardziej intrygujące okazały się skrzydełka z organzy, którą kupiłyśmy dzień wcześniej na wspólnym spacerze]. Tworzeniem ważki zaś nie była już kompletnie zainteresowana. Tak więc jest to całkowicie moja robocizna. Dopiero gotowy owad zrobił na Słodziaku wrażenie.
    Na koniec, muszę jednak przyznać, że tak jak się spodziewałam, ta zabawa sprawiła nam trochę problemów technicznych, a szczególnie mam tu na myśli poklejone opuszki palców, do których wszystko się przyklejało. Dodatkowo w końcowym efekcie ponownie powstały dzieła, które mogą raczej jedynie stanowić ozdobę, aniżeli typową zabawkę do zabawy. Jak już wiecie dla nas to duży minus.
    Podsumowując, za prosty pomysł i możliwość jego realizacji przy użyciu tanich i dobrze dostępnych materiałów dałybyśmy spokojnie 5 gwiazdek, jednak rozpadająca się konstrukcja obniża je do zaledwie 4., które właśnie w tym miejscu przyznajemy.

piątek, 1 maja 2015

Szefowa kuchni poleca - pizza niemal prosto z pieca ;)


    Kojarzycie te dni, kiedy wracacie do domu późną porą, w lodówce nie czeka na Was obiad, a gotowanie to ostatnie na co macie ochotę? Wtedy pozostaje sięgnąć po telefon, wybrać dany numer i zamówić ulubione frykasy. Może akurat wybór padnie, tak jak u nas, na smakowitą pizzę?
    Takim daniem cieszyłyśmy się z Podopieczną całkiem niedawno. Nam, co prawda, udało się je zrobić jeszcze własnymi siłami. I choć przysmak w żadnym razie nie nadawał się do jedzenia, sprawił mnóstwo radochy ;) [tak, tak, dokładnie tyle, co kulinarny gotowiec w leniwe dni ;)].

    Do wykonania smakowitych papierowych dań potrzebowałyśmy jedynie wydrukowanych ilustracji przedstawiających pizze i poszczególne składniki [aa, no i klej do przyklejania ;)].
    Mnie, niestety, nie udało się z pomocą Wujka Google znaleźć rysunków pustej pizzy, więc musiałam pokombinować i stworzyć je sama [mowa tu o mojej bardzo prymitywnej działalności, na równie prostym programie zwanym Paint ;)]. Znacznie łatwiej było zdobyć ilustracje różnorodnych składników, także w interesującej mnie perspektywie [pokrojone na plastry czy cząstki]. Na polskich i zagranicznych stronach znalazłam ich naprawdę bardzo dużo.
    Na koniec dla wzmocnienia końcowego efektu postarałam się o puste tekturowe pudełko [bez problemu można o takie poprosić w każdej pizzeri, jego koszt nie powinien przekroczyć 1-2zł].
    Procesu powstawania naszych tekturowych pizz nie ma co opisywać. Możecie jednak zobaczyć, jak prezentowała się pierwsza tuż po otwarciu opakowania ;):

    Wykonywanie papierowych dań kuchni włoskiej zajęło nam sporo czasu, ale nie dlatego, że było ono takie trudne [co to, to nie. Wręcz przeciwnie ;)], ale dlatego, że sprawiło Podopiecznej masę frajdy. Jak się okazało, wybieranie składników, poznawanie nowych i przyklejanie ich na swoją podstawę, to dla Wikusi dobra zabawa, na której potrafi się również długo skupić. W efekcie, w pierwszy dzień do wyimaginowanego piekarnika trafiły 3 pizze, z czego jedna pozostała margheritą.

    Później nasza zabawa była kontynuowana i na zmianę wraz z Podopieczną wcielałyśmy się w rolę osoby zamawiającej pizzę i dostawcy. Na koniec zaś mogłyśmy już spokojnie zasiąść do stołu i rozkoszować się konsumowanym w udawany sposób włoskim plackiem [coby nie było, podzieliłyśmy się również z zabawkami, głównie ze Shrekiem i jego żoną Fioną ;)]. Buon appetito!

    Za prostą, ale i wciągającą zabawę od nas zasłużone pełne 5 gwiazdek!